Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2018

Fraszki - Alfred Markowski

Obraz
Fraszki       Miłość od pierwszego popatrzenia  Raz spojrzał i słabo. On był rdzennym Francuzem, ona zaś polską żabą.  Izba Wytrzeźwień To stopień awansu: od zalanej pały do trzeźwości chwały.  O mowo polska O mowo ojczysta, po pół litrze jakaś ty soczysta!   Pies o psie Za to, że za moją wybranką lata, dla mnie jest taką personą non gnata.  Twórczość przez cierpienie Jedno mam tylko pytanie: Co skała przygniotła temu, co wymyślił jodłowanie. Fakt  Nie ma na świecie cnoty, co by się opluć nie dała. Nie ma również głupoty, by obrońców nie miała. Współczesne żebractwo Nie widać u żadnego cienia moralnej męki, gdy wolno cedzi słowa: Mów mi do ręki. U naturystów Listek figowy , nakryciem głowy. Ósmy cud Znany nam ósmy cud świata, większe wydatki niż wypłata.  Na czarną godzinę  I sługa boży też coś odłoży. Rencista  Po co pracować, on bogaty. Ma dwie r...

Krzyż walki - Alfred Markowski

Obraz
Krzyż walki Obdarzono go życiem, wiec żył, kopiąc pieluchę i co się tam dało. Nakazano wkuwać, więc wkuwał, wszystko co było do wkuwania. Nauczono go kochać Boga, Ojczyznę i Honor, więc kochał, na ile stać go było. Czyjeś włosy i warkocz  pokochał bez nauki i wtedy... Brzoza nie mogła zapytać, dlaczego jej konar  krzyżowano drutem w pośpiechu.   

Pieśń synów Armii Krajowej - Alfred Markowski

Obraz
Pieśń synów Armii Krajowej Dziś już nie musisz moja Ojczyzno Chrystusowy brać znów krzyż. I na Golgocie z narodów blizną, jeszcze raz ofiarę kłaść. Wolne dziś niebo płynie nad Tobą, i wolny górą pomyka ptak. A serca nasze, serca tak proste, rytmicznie biją wolności takt. Dziś już nie musisz moja Ojczyzno, krwią naszą barwić wody swych rzek. Bo Polak prawy, Polak szlachetny, Nigdy więcej wojny! kiedyś już rzekł. Lecz jeśli przyjdzie oddać nam życie, za naszą Polskę, za nasz kraj. To wówczas Panie, Ojcze w błękicie, z polskim honorem, umrzeć nam daj. Łukta 1956r.   

Mijanie bez czasu - Alfred Markowski

Obraz
Mijanie bez czasu Godziny w głuchej muszli niedomknięte, pierzchają gmatwaniną dni szarych. Strzępy słów przychodzą ubogie, nędzne obdarte ze złudzeń. Prawo krzyku, rozpaczy, zamarło, zamazane czernią błękitnego kręgu.  Życia klucz legł poza otwarciem. W otchłani wzroku zdziwienie zastygło, ścięte kotarą mętnego zapatrzenia. Wiatrem ust wyrwane słowa, błądzą labiryntem nie odszyfrowanego sensu. Ręce bezwolnie kreślą w pustce, tajemniczą magię drżących niedopowiedzeń. Echo własnych kroków przeraża, niedojściem... Świat wyobraźni odbitej w krzywym zwierciadle losu, spadłego na stół życia, jak przegrana karta. Męka bezbolesnych niezrozumień, rozstaje, orgia zawikłanych niedosensów.   Mijanie bez czasu: to świat od zakiełkowania czekający nieświadomą cierpliwością, na swojego Chrystusa, który w wiedzy i bieli fartucha, przyniesie wybawienie. I czas rozepnie,  na normalnym,  Ludzkim  krzyżu Życia.  

Intymność - Alfred Markowski

Obraz
Intymność Urzekasz siebie sobą. Nie odpychaj cieni, które garną się do twoich rąk, by zdziobać okruchy słońca. Czas nadstawia uszy, by usłyszeć , jak w pancernej kasie twojego ja, tłuką się ciasnotą intymności. Klucz zawieszony na lewym żebrze, strzeże kształty tajemnic.  Gdy cienie zdziobią okruchy, bądź cicho, patrzą oczy luster.    

Brzeg Rubikonu - Alfred Markowski

Obraz
Brzeg Rubikonu Snu narkoza, odziewa nagą prawdę przebudzenia. Kierat godzin,  ciągnie dychawiczna szkapa dnia. Optymizm odleciał z ptaszkiem jesieni, szyderstwo szczerzy spróchniałe zęby. Nie!!! Nie ma zgody na taki zestaw! Ptaki wiosną powrócą, na głęboki haust nadziei. Słoneczna plama, dotknie drugiego brzegu Rubikonu.   

Oczekiwanie proroków - Alfred Markowski

Obraz
Oczekiwanie proroków Dla patrzących ślepców,  drogowskaz Braille'a nie jest wybawieniem.  Ich dusze ślepe. Nad Księgą Wszechwiedzy (gdyby taka istniała), znak zapytania. Od samych bezstronności też można dostać torsji. W opasce Temidy - symbol bezstronności, w symbolach, dowolność subiektywna. Czy aby nie "orzech" na miarę słabości tylko dziąseł? Błąd proroków,  pukanie do drzwi - nie tego wieku, a gościnność, naturą ludzką.  

Srebrniki - Alfred Markowski

Obraz
Srebrniki pamięci Henryka Panasa Pocałunek był zwiastunem przeznaczenia, a przeznaczenie, zwiastunem zdrady. Była Męka i Śmierć Człowieka, nie było wyrzutów sumienia Judasza z Kariothu. Uderzyły o ziemię sfałszowane srebrniki. Oszustwo zwyciężyło zdradę.    

Profesja - Alfred Markowski

Obraz
Profesja Potknąć się, prawo przypadku. Upaść, rzecz ludzka. Podnieść się o własnych siłach, wyczyn tytana. Częste upadki, to już profesja.  

Nadzieja - Alfred Markowski

Obraz
Nadzieja W snach lotni jak podniebne żurawie. Bez krzyku, protestu, pogodzeni z przebudzeniem, przeżuwamy przed świtem klęskę wolnych snów. W plan codzienności wstawiamy strzępy majaków, kołyszących się jeszcze pod skorupą czaszek. I tylko taflom szyb powierzamy skrytą przed słowem myśl:  A może to dziś właśnie?  

Niespełnienie - Alfred Markowski

Obraz
Niespełnienie cieniowi matki W konchę twych dłoni,  wtulić rozpalone skronie, i poprzez balsam miłości,  jedynej prawdziwej, spijać ukojenia wszechmoc. Nie wstydzić się łez,  ni słów tej najszczerszej spowiedzi i żalić się żalić, aż do ulgi zapomnienia. Ach, jak niespełnienie boli.    

Łowy - Alfred Markowski

Obraz
Łowy Gdy myśl sięgnie po Szczęście, ma Je natychmiast, gdy dłoń... ulatuje najczęściej lękliwym ptakiem, pozostawiając po sobie smugę płochliwości, i zapach niespełnienia.  

Próg szczęścia - Alfred Markowski

Obraz
Próg szczęścia Gdy staniesz przed drzwiami  gdzie mieszka Szczęście, nie pukaj, ale lekko naciśnij klamkę, i cicho się przesuń. Szczęście ma ptaka naturę, i wszelkie hałasy sprawiają mękę  promiennej Istocie. Słuchaj: Spojrzeniem pokornym zapraszaj Szczęście, by zechciało zamieszkać u ciebie w domu, a może zmienisz to smutne życie, i nieszczęść się swoich doczekasz zgonu. Gdy wyjdziesz, niech Szczęście ci będzie cieniem.   

Pluszowy miś - Alfred Markowski

Obraz
Pluszowy miś Pluszowy miś śmieje się jak dziecko. Zabawki jeszcze mogą się szczerze śmiać. I dzieci. Dzieci mają miękki pluszowy śmiech. I to się liczy, i tylko to się liczy. Śmiech dorosłych,  to jedynie masaż twarzy.   

Gołębie - Alfred Markowski

Obraz
Gołębie Nie spiętrzajmy gniewu. Ponad równinami łagodności, tamy mogą nie wytrzymać. I cóż nam z wiatrów historii, które będą roznosiły białe pióra martwych gołębi? 

Świątek - Alfred Markowski

Obraz
Świątek Na straży tęsknoty polnych dróg -  gościnny gest dłoni. Wśród zielonych płomieni wierzb, krajobraz wtopiony w oczodoły, spływa paletą barw,  od nieboskłonu pod stopy. Ktoś rzekł o bezmyślności trwania, lecz ujrzał ścieżki łez Twej Twarzy, zrozumiał, i złożył wiązankę polnych kwiatów.    

Wątpliwość - Alfred Markowski

Obraz
Wątpliwość W krzykach południa, w zaczajeniach nocy, spowici otuliną przestrzeni, pod pieczęcią słońca, jesteśmy nie mirażem, a konkretem. Jak kamień, o który zawadzi bosa stopa. Konkretni po ból, rozkosz i czułki nerwów, wtopionych w ciała, aby odróżnić - ja od  ON.  Jutro znów dźwignie Swoje prawa, powielone dyktaturą czasu. I będzie trwało naszym przejścio - odejściem, aż po dzień, gdy padnie twierdza ostatniego słowa, a ostatnia myśl, uleci poza krawędź wyobraźni. A jeśli jesteśmy tylko snem jakiegoś wymiaru, to bez przebudzenia spłyniemy ze snu w sen.  

Mysikrólik - Alfred Markowski

Obraz
Mysikrólik Nie dotykam słowem złego *było*. Słowa bolą, minione - mniej. W milczeniu tnę myśl na trzy czasy, trzy wymiary i mikroodpryski bezczasowe, bezwymiarowe. Dobry pokarm dla mysikrólika wyobraźni.  Nie rozważam tragedii drożdży pijąc wino. Znam Siłę, co oddech zdmuchuje,  nim rozkwitnie pierwszy krzyk. Wiem, że w przebaczeniu  drzemie obłuda niezapomnienia. Odgaduję gniew anioła, litość szatana, w migocie gwiazd - trwanie. Lękam się jedynie ludzi,  lecz wierzę w Człowieka. Przeczuwam, że kochać należy  aby mieć złudzenia. Mysikrólik, dodziobał swoją rację.      

Wyznanie - Alfred Markowski

Obraz
Wyznanie Znam cię radosną i smutną znam. Lecz wiem,  że nigdy przed wrogiem nie padłaś na kolana. I za to... do ostatniego tchu,  kochać cię będę Kochana.   

Plama zapomnienia - Alfred Markowski

Obraz
Plama zapomnienia Gdy obcy podniesie się pejzaż, bez ram twych możliwości, zniecierpliwiona chęć na progu oczekiwania, będzie knuła podwójny spisek, na pochylony gong czasu. Lecz gdy wpłynie uskrzydlony ptak, do przystani przewidzianych dni, obce pejzaże zwycięsko wyjdą, z turnieju pragnień i chęci. I dziewiczo czyste utlenią pamięć, białą plamą zapomnienia, obce pejzaże bez ram twych możliwości.  

Świecka modlitwa - Alfred Markowski

Obraz
Świecka modlitwa Pragnieniem naszym, napój rzeczywistości. Półsnom, zmartwychwstanie snów. Bocianom, powroty do gniazd, cierpieniu,świadomość przemijania. Tamtym śladom, urna pamięci. Miłości, wiarę w istnienie, ziemi, brzemienność ziaren,  co stukłosem wiatr przeczeszą. Ludziom... serca, serca, serca.     

Tramp - Alfred Markowski

Obraz
Tramp Ku świtom, rozwartym intarsją barw, z psem kurzu u nóg. Do krajobrazów, wyłuskanych trwaniem roku. W realia czasu i bezwymiarową tęsknotę. Dalej i dalej po kuszenie horyzontu. W zachody rozkładające kabałę cieni, idzie donkiszot romantyzmu. Opadnięcie kurzu nakreśli pytajnik czasu.   

Siły - Alfred Markowski

Obraz
Siły Eppur si muove - Galileusz      Zdeptać ciało na przedmiot pod nogi, potrafi każda brutalna siła. Przekuć duszę w dowolny kształt, tego nie potrafi sam właściciel duszy.    

Trzy słowa - Alfred Markowski

Obraz
Trzy słowa Klęską  pamięci zgubiona chwila, kiedy preludium mowy powiło pierwsze słowo, Mama. Zielone dni, zielone sprawy i nagła eksplozja znaczenia słowa Miłość. Nieznany aktor ze sceny życia rzucił w osłupienie słowo Nienawiść. Banalność reszty słów, noszę jak wielbłąd swój garb.  

Dom Jutrzenka - Alfred Markowski

Obraz
Dom Jutrzenka Przedsenne marzenia szybują na lotniczych skrzydłach fantazji, ku odległym latom przyszłości bez uwzględnienia memento mori . Zamglone barwy istnienia codziennie patrzą w szarość godzin, które zaklęte mocą trwania obojętnieją wobec pragnień. Na podium odległych wspomnień pomniki realnych przeszłości pokryte już tiulem sklerozy przeświecają jeszcze konkretem. Czy mamy Wielki Panie prosić Ciebie  o zanik całkowitej pamięci?      DPS Jutrzenka   

Gniazdo startu - Alfred Markowski

Obraz
Gniazdo startu Pod wiatr startu myśli ptak... Skrzydła doświadczeń,  przeciw prądom nawyku. Z piór słów, znaczeń - gniazdo, drżenie odpoczynku  i dalszy lot.   

Ucieczka - Alfred Markowski

Obraz
Ucieczka Wypełniony treścią własnej osoby, po krawędzi możliwości uciekasz  chwiejnym wirażem myśli, w orbity logiki, w odpoczynek abstrakcji. To sen, kabaliczny prekursor pogmatwanych fantazji, przeniósł trzeźwość twojego racjonalizmu  w kuszenie odpoczynkiem, i swobodę wyboru. Lecz cóż? Ty z wieloznaczności  i tak będziesz układał mozaikę logiki. Ucieczka w odpoczynek,  jest zawsze początkiem powrotu  do punktu wyjścia.  

Dwie rocznice - Alfred Markowski

Obraz
Dwie rocznice Łatwiej odbudować zburzone mury niż ostudzić piołun wspomnień. Przed tragiczną dłonią miasta, które palcami bólu  konwulsyjnie szarpało dni historii, pod chaosem ruin krzyczących w pokolenia,  płynął w sierpień dym ofiarnej kadzielnicy. W dymie spełniał się czas przeznaczenia  nadwiślańskiej stolicy. W objęciach ostrołęckiego klasztoru  drzemią lata rozwarciem kamienia i napisem:  "Tym co w boju zapragnęli słynąć, dwie tylko drogi:  Zwyciężyć lub zginąć" Czwartackie Termopile. I kamieniom czasem dajemy treść naszego Bólu.  

Retro - Alfred Markowski

Obraz
Retro Kot nocy za oknem czatuje  na myszy gwiazd. W płomieniach świec wiatr cieni, przez twarzy biel. Dłonie na emalii klawiszy  i melodia co wabi miniony czas. I oczy czyjeś,  oczy co patrzą z mirażu ścian. Bez złudzeń... Retrospekcja czystych form nie istnieje. Nawet na antyk patrzymy  przez nalot chwili obecnej. A co z kotem nocy? Otóż to. On tak samo wczoraj jak i dzisiaj, czatuje na myszy gwiazd.  

Tamy - Alfred Markowski

Obraz
Tamy Aleje niedokonań porosły tamy gdzie bluszcz mimo zieleni ma prawo szeptać   *mogło być* My także wpatrzeni w ekran cofnięć głucho możemy zapytać: Czemu nie było?  I dziś żal czasem skowytem zawyje powróci zapachem kwiatów z tamtych marzeń. Zamazał się głos dokonania.  

Utracony raj - Alfred Markowski

Obraz
Utracony raj Zrywne pajęczyny wciąż zawadzają o twarze Kto nas zbudzi  z przemęczenia przebytych lat? Świat nasz jeszcze nie odszedł. Skroplony sumą kroków  trwa w zwolnionym nurcie. Zalewa brzegi naszych wysp przepływem bez odpływu. Cyt... Nic nie należy mówić o tym zielonej miłości. Ona ma jeszcze patent na wieczność. I to jest raj dla nas już utracony.   

Musisz - Alfred Markowski

Obraz
Musisz Musisz tańczyć duszo na rozgrzanej płycie życia i balansować zwinnie nad przepaścią śmierci. Musisz, bo dźwigasz  lękliwy ciężar ciała.   

Mrówki - Alfred Markowski

Obraz
Mrówki Prawdziwy intelekt  patrzy przez lunety własnych oczu, a nie przez zez cudzych okularów. Czy to forma wolności? Chyba tak, jeszcze wolność indywidualna. Po niej będziemy tylko mrowiskiem, lecz nie mrówkami  

Kamień - Alfred Markowski

Obraz
Kamień Leży kamień możesz go podnieść i w przechodnia albo witrynę sklepu. Możesz, masz wolny wybór. Ty go jednak nie podniesiesz, bo dano ci wychowanie, wykształcenie, prawo. Więc ty go nie... Nie?  Jeśli nie, to stajesz się potencjalnym wspólnikiem tego, kto go w przychodnia, w witrynę. Wyobraźni nie da ci nikt, a na swojej drodze  zawsze spotkasz jakiś "kamień"   

Znawca prawdy - Alfred Markowski

Obraz
Znawca prawdy Jeśli ktoś mówi o smaku chleba można go wysłuchać. Gdy ktoś powie, że przez głód   poznał wartość chleba  należy go wysłuchać, bo to jest największy znawca chleba.   

Wchodzenie - Alfred Markowski

Obraz
Wchodzenie Świat wchodzi w nas  ciepłem światła rytmem pulsu uśmiechem matki uśmiechem który jest światłem, pulsem, ciepłem Świadomością pierwszego bólu wchodzimy w świat   

"Wyspa umarłych" - Alfred Markowski

Obraz
„Wyspa umarłych” Symboliczny brak brzegu  Tajemnicza pieczęć milczenia  legła w łodzi i... W wieczornym letargu morza  przez strzelistość topoli  biel ażuru marmurowych ścian  Pawilonu wyspy  znieruchomiały kadr  ostatniej przystani. Odbiór oka liźnięciem  wobec niepowtarzalnej wymowy  dłoni arcymistrzów. Arnold Böcklin - Wyspa umarłych.